Data publikacji: 2024-01-26
Link sponsorowany

Mordercza zieleń Scheelego. Czy stroje naprawdę potrafiły zabić?

Dzisiaj nie wyobrażamy sobie, aby noszenie konkretnego rodzaju ubrań mogło powodować uszczerbek na naszym zdrowiu. Jednak okazuje się, że moda ma pewną niechlubną tradycję, a kolor zielony - kojarzony z naturą, nadzieją i spokojem - potrafił być naprawdę śmiertelny; i nie ma w tym stwierdzeniu wyolbrzymienia. Czym była enigmatyczna zieleń Scheelego i w jaki sposób szkodziła entuzjastom stylowych strojów? Oto początki trucizny w odcieniach zieleni.

Stosowanie pigmentów zawierających arsen było powszechne w epoce wiktoriańskiej.

Zobacz! Sześć trików na łatwiejsze pranie i suszenie

Carl Wilhelm Scheele wyznacza trendy

Carl Scheele to żyjący w latach w Szwecji 1742-1786 aptekarz oraz chemik. Na pierwszy rzut oka nie miał więc nic wspólnego ze światem mody. Jednak to właśnie on w 1778 roku odkrył barwę, która w epoce wiktoriańskiej stała się jedną z najpopularniejszych, a już z pewnością najbardziej niebezpieczną.

Charakterystyczna, ciemna zieleń nazywana później zielenią Scheelego - a obecnie fachowo wodoroarseninem miedzi(II) - to w rzeczywistości pigment zawierający w sobie silnie trujący arsen. Barwnik bardzo szybko przypadł do gustu ogromnej części społeczeństwa i, jako że nie zdawano sobie sprawy z jego zabójczych właściwości, znalazł zastosowanie nie tylko w strojach.

Ofiary mody na kolor nadziei

W sidła trującego pigmentu wpadło niestety wiele osób, nawet najmłodsi. Produkowano farby z arsenem, świece, zabawki dla dzieci oraz eleganckie tapety, które później zdobiły ściany pokoi niczego niepodejrzewających mieszkańców. Dochodziło również do spożywania żywności barwionej w ten sposób.

Przyczyną stopniowego zaprzestania barwienia tkanin na zielono była obawa o zdrowie i życie.

Niezwykłą popularnością w XIX wieku cieszyły się eleganckie suknie w kolorze zielonym. Skutki noszenia zabójczo zielonych ubrań wahały się zależnie od stopnia zawartości arsenu w barwniku i tego, jak blisko ciała znajdował się materiał. Oraz, oczywiście, od częstotliwości noszenia strojów w tej barwie. Mogło skończyć się "jedynie" na chorobie, nudnościach czy osłabieniu, lecz również - na śmierci.

Moda i zdrowie idą w parze

Nie od razu powiązano objawy zatrucia z noszeniem zielonych ubrań czy wybieraniem farb do wnętrz w takim kolorze. Jednakże kiedy już tak się stało - obawa o zdrowie zdecydowanie wpłynęła na gust społeczeństwa. XX wiek przyniósł ze sobą nowe trendy, wśród których na próżno można było szukać zielonej barwy. Ta nieufność do zieleni w różnych postaciach utrzymała się jeszcze długo, a gdy już wróciła do łask, to w bezpiecznej, pozbawionej trujących substancji postaci.

Udostępnij artykuł:
STRONA WYKORZYSTUJE PLIKI COOKIES

Korzystamy z plików cookies w celu dostosowania serwisu do Twoich potrzeb. Więcej informacji znajdziesz w naszej Polityce Cookies.

Akceptuję pliki cookies